|
Autor |
Wiadomość |
MyCh@
Moderator
Dołączył: 20 Lut 2010
Posty: 137 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pekin Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany:
Nie 9:22, 07 Mar 2010 |
|
Rozmnażanie ptaszników to dość złożony proces, i aby zwiększyć szanse na odniesienie sukcesu, trzeba zwrócić uwagę na wiele aspektów, a przede wszystkim wykazać się dużą cierpliwością.
Informacje podstawowe:
Podstawowym warunkiem jaki należy spełnić, aby rozmnażać zwierzęta, jest posiadanie dojrzałych płciowo osobników obu płci, będących przedstawicielami jednego gatunku. Zasadniczo, obecnie stosuje się dwie metody rozpoznawania płci u niedorosłych ptaszników:
Pierwszą, znaną i powszechnie stosowaną już od bardzo dawna, są oględziny zrzuconej przez danego osobnika wylinki. Jest to metoda niemal w 100% pewna i stosunkowo łatwa. Aby z powodzeniem określać płeć pająków tą metodą, wystarczy trochę doświadczeń, które budujemy metodą prób i błędów, połączoną z późniejszą konsultacją z bardziej doświadczonymi hodowcami. W ten sposób z czasem nauczymy się bezbłędnie rozpoznawać płeć. Jedynym minusem tej metody jest konieczność oczekiwania na moment linienia, a także duża podatność samej wylinki na zniszczenia (a to przez pająka, a to przez samego hodowcę podczas próby rozłożenia jej).
Drugą metodą, która pojawiła się stosunkowo niedawno i dopiero jest popularyzowana, są oględziny szczeliny i płytki płciowej. Główną zaletą tej metody jest to, że możemy próbować rozpoznać płeć pająka w każdej chwili. Minusem jest jej nieco mniejsza skuteczność, o czym świadczą rozbieżności w ocenie płci jednego osobnika przez różnych fachowców, szczególnie w przypadku młodszych pająków.
W przypadku niektórych gatunków (np. Poecilotheria spp.) można również próbować rozpoznawać płeć po ubarwieniu w poszczególnych stadiach rozwoju. Jest to jednak rzadko stosowany sposób, który jest znacznie mniej skuteczny i trudniejszy niż dwa opisane powyżej.
Jak natomiast rozpoznać, czy dany osobnik jest już zdolny do rozrodu? W przypadku samców jest to oczywiste i bardzo proste – po ostatniej wylince na ich nogogłaszczkach pojawiają się bulbusy, czyli organy płciowe, a także, u większości gatunków, haki na pierwszej parze odnóży. Haki te służą do przytrzymywania samicy podczas kopulacji. W przypadku samic jest to zadanie znacznie trudniejsze. Dojrzałość płciową najlepiej stwierdzić po budowie szczeliny płciowej – u dorosłych samic jest ona wyraźnie rozwarta.
Przyjmuje się, że ptaszniki dojrzewają płciowo po 10-14 wylinkach, gatunki nadrzewne z reguły wcześniej(10-12 wylinka), natomiast duże naziemne dość późno(12-14 wylinek). Oczywiście nie jest to regułą, a osiąganie dojrzałości jest cechą osobniczą i zależy przede wszystkim od warunków w jakich pająk jest hodowany.
Przygotowania:
Jeśli już jesteśmy posiadaczami osobników zdolnych do rozrodu, powinniśmy rozpocząć przygotowania do ich łączenia. Należy przyłożyć do nich szczególną uwagę z tego względu, że ptaszniki są zwierzętami z dużymi skłonnościami do kanibalizmu i podczas prób łączenia, nierzadko okazują agresje względem siebie. Przede wszystkim powinniśmy mieć świadomość tego, kiedy dane osobniki najlepiej nadają się do rozrodu:
Samica powinna być krótko po wylince – najlepiej od 1 do 4 miesięcy. Samice, które liniały już dawno, często nie reagują na zaloty samca lub są agresywne i nie dopuszczają go do siebie. Może się też zdarzyć, że nawet jeśli taka samica będzie kopulować, to nim złoży kokon, zrzuci kolejną wylinkę i wraz z nią straci magazynowane nasienie. W takiej sytuacji, jeśli wciąż chcemy uzyskać przychówek, musimy ponownie podjąć próby łączenia jej z samcem.
Samce nie są gotowe do rozrodu od razu po zrzuceniu swej ostatniej wylinki. Dopiero od 2 do 5 tygodni po linieniu sporządzają przy ziemi niewielką pajęczynę, pod którą wciskają się i kładą na „plecach”. Następnie z otworu płciowego wypuszcza na tę pajęczynkę niewielką ilość spermy i pobiera ją do bulbusów. Dopiero po tym zabiegu możemy naszego samca dopuszczać do samicy. Niektóre osobniki napełniają się w ten sposób często i regularnie, inne zaś robią to tylko kilka razy podczas swojego życia.
Na około dwa tygodnie przed łączeniem, należy zacząć obficie karmić oba osobniki – szczególnie tyczy się to samicy, która jeśli będzie najedzona, prawdopodobnie nie odczuje potrzeby zjedzenia swojego partnera tuż po akcie. Dobrym sposobem jest podanie samicy oseska mysiego, przeważnie po takim posiłku nie będzie miała już ochoty na cokolwiek innego. Na wszelki wypadek należy wrzucić do jej terrarium jeszcze kilka świerszczy – jeśli nie jest syta, należy ją jeszcze dokarmić podając dodatkowe świerszcze lub kolejnego oseska. Samca nie musimy karmić tak obficie – dlatego, że dorosłe samce jedzą zazwyczaj niewiele, a poza tym bardzo rzadko są agresywne w stosunku do samic.
Łączenie:
Po zakończeniu przygotowań, możemy podjąć się pierwszej próby łączenia naszych pająków. Gdzie jej dokonać? W przypadku łagodnych gatunków, które uchodzą za łatwe w rozmnażaniu, możemy próbować łączyć je na „neutralnym” terenie, np. w dużym terrarium (najlepiej wysypać na dno torf lub włókno kokosowe), tak aby samiec miał możliwość ucieczki. Ja takie pająki dopuszczam najczęściej na podłodze, na środku mojego pokoju – oczywiście bardzo uważnie kontroluje ich zachowanie oraz mam przygotowane pojemniczki, którymi mógłbym przykryć je w razie jakiejkolwiek próby ucieczki. W przypadku agresywnych i szybkich gatunków, taka metoda jest z oczywistych względów wykluczona. Wtedy najlepiej wpuścić samca do terrarium samicy, jeśli nie są to szybkie lub dobrze skaczące pająki (np. nadrzewne), możemy zostawić otwarte drzwiczki od terrarium, tak aby dać samcowi szansę ucieczki przed samicą.
Kiedy samiec wyczuje obecność samicy, zacznie szybko uderzać bulbusami w podłoże, często też będzie cały drżeć. Owe drgania są charakterystyczne dla każdego gatunku i mają być dla samicy sygnałem, że zbliżające się zwierze nie jest napastnikiem, ani ofiarą, a potencjalnym partnerem. Jeśli samica jest skora do rozrodu, również powinna zacząć bębnić odnóżami o podłoże, choć nie jest to regułą. Samice często zachowują się bardzo pasywnie i reagują dopiero wtedy, kiedy samiec dotknie ich odnóżami. Kiedy już do tego dojdzie, samica może przyjąć postawę obronną (co nie oznacza, że do kopulacji nie dojdzie, wręcz przeciwnie – jest to pewnego rodzaju ułatwienie dla samca, który w takiej sytuacji ma duże szanse na to by szybko złapać szczękoczułki samicy w haczyki na pierwszej parze swych odnóży i unieruchomić ją, a po tym rozpocząć kopulacje) lub pająki mogą zacząć się nawzajem głaskać po odnóżach (tak nazywa to większość hodowców, choć dla mnie bardziej przypomina to siłowanie się). Samiec w ten sposób chce uśpić czujność partnerki i unieść ją do góry. Wtedy ma możliwość przytrzymania jej szczękoczułków tak, aby samica nie mogła go już zaatakować. Wtedy powoli zaczyna unosić ją do coraz wyżej, czasem tak bardzo, że niemal przewraca ją do góry nogami. Wsuwając się pod nią, bardzo szybko uderza bulbusami o spód jej ciała, w między czasie wsuwając je do szczeliny płciowej samicy i przekazując nasienie. Kiedy zaobserwujemy, że samiec wykonał już ten zabieg i wychodzi spod ciała samicy, dobrze jest, by wsunąć na przykład pęsetę między szczękoczułki samicy i w ten sposób ją przytrzymać lub odsunąć od samca – dzięki temu zapewnimy mu bezpieczną ucieczkę. W przypadku gatunków, których samce nie posiadają haczyków goleniowych sama kopulacja może trwać zaledwie sekundy – kiedy samica uniesie przednią część ciała, samiec błyskawicznie wsuwa się pod nią, przekazuje nasienie i ucieka, gdyż nie ma żadnej możliwości przytrzymania jej szczękoczułków.
Cały akt może trwać od kilkudziesięciu sekund, do kilkunastu minut.
Po kopulacji karmimy samice obficie, aż do momentu, kiedy to sama odmówi przyjmowania pokarmu.
Budowa kokonu:
W zależności od gatunku samica sporządza kokon w przeciągu 1-12 miesięcy, jednak przeważnie jest to około pół roku. Około miesiąc przed złożeniem, samica przestanie przyjmować pokarm i stanie się bardzo aktywna – zacznie przekopywać całe podłoże w terrarium lub prząść spore ilości sieci, rozbudowując swoje gniazdo i przygotowując odpowiednie miejsce do budowy kokonu. Proces ten zaczyna przeważnie od „zamknięcia” się w niewielkiej komorze wykonanej z sieci. W niej wykonuje oprzęd, który będzie przypominał kształtem miskę, i do niego złoży jaja. Jaj, w zależności od gatunku i osobnika, może być od kilkudziesięciu sztuk do blisko dwóch tysięcy. W trakcie składania do kokonu, jaja są zapładniane. Kiedy samica składa jaja, jej odwłok kurczy się i marszczy, przybierając bardzo nienaturalne kształty. Po złożeniu, jaja są szczelnie pokrywane kolejną warstwą pajęczyny, która ma chronić je przed urazami mechanicznymi i zabrudzeniami, które mogłyby dostać się do kokonu podczas składania go. Kiedy samica skończy pokrywać jajka, zaczyna się ostatni etap budowy kokonu – odrywa od podłoża pierwszą warstwę pajęczyny (do której składane były jaja) i zawija ją, formując kokon w kształcie kulki. Cały proces budowy kokonu może trwać od kilku godzin do, nawet, ponad doby.
Samice wielu gatunków noszą kokon cały czas przy sobie i co jakiś czas go obracają. Natomiast pająki, które sporządzają dużo sieci (np. Pterinochilus murinus, Psalmopoeus cambridgei), wbudowują go w swoje gniazdo, przez co czasem zdarza się, że hodowca nawet nie spostrzega, iż kokon został złożony. W przypadku niektórych gatunków (z rodzaju Pterinochilus) jest tak, że samice po około 2-3 miesiącach budują kolejny, nieco mniejszy kokon. Bardzo sporadycznie zdarzają się też przypadki, że takie samice budują trzeci kokon.
Bywa również tak, że młode samiczki budują kokony, pomimo, iż nie miały jakiegokolwiek kontaktu z samcem. Z takiego kokonu nic się nie wylęgnie, gdyż jaja nie mogły zostać zapłodnione.
Samica linieje najczęściej po kilku miesiącach od złożenia kokonu (najczęściej przypada to na moment kiedy pajączki z tego kokonu są już po pierwszej lub drugiej wylince). I w tedy ponownie możemy próbować ją rozmnożyć.
Inkubacja jaj:
Po złożeniu przez samicę kokonu, należy zadać sobie zasadnicze pytanie – czy chcemy, aby opiekowała się nim sama, czy odbierzemy jej go i poddamy sztucznej inkubacji? Wydawać by się mogło, że najlepiej kokonem zaopiekuje się nie kto inny, a samica, która go sporządziła. Niestety warunki panujące w terrarium nie są idealne do inkubacji jaj, przez co procent młodych, które się wylęgną, może być stosunkowo niewielki. Często zdarza się też, że jeśli samica wyczuwa niepokój, lub nie może znaleźć odpowiednich warunków do inkubacji jaj, to niszczy cały kokon. Dlatego odpowiedź na zadane na początku pytanie, jest dla mnie oczywista – zawsze odbieram samicom kokony i sztucznie je inkubuję, o ile szczególnie zależy mi na ich wylęgu. Dokonuję tego przeważnie w kilka dni od złożenia kokonu.
Zatem jak odebrać kokon samicy? Musimy być świadomi, że przyszła matka, najprawdopodobniej będzie bardzo zawzięcie bronić swojego potomstwa. Dlatego najlepiej uzbroić się w cierpliwość i zaczekać na moment, aż pająk na chwile odłoży kokon i nieco się od niego oddali. Wtedy stanowczo, ale równocześnie ostrożnie, odpychamy samiczkę długim pędzelkiem o miękkim włosiu, a pęsetą wyciągamy kokon – należy obchodzić się z nim bardzo delikatnie by nie uszkodzić jaj! Jeśli nasz ptasznik nie oddala się od kokonu, to trzeba będzie go zdecydowanie odepchnąć i „wyrwać” mu go. Jeszcze raz zaznaczam, że trzeba tego dokonać ostrożnie ale również szybko i stanowczo – bo jeśli nie my uszkodzimy jaja, to może to zrobić samica, wbijając w kokon swoje kły.
Po odebraniu kokonu, należy umieścić go w inkubatorze. Oto najpopularniejsze metody inkubacji:
Plastikowe wiaderko lub niewielkie akwarium wypełniamy do 1/3 wysokości wodą, w której umieszczamy grzałkę akwarystyczną. Pojemnik nakrywamy gazą i kładziemy na niej kokon, który ma zwisać jak na hamaku. Grzałkę podłączamy do termostatu akwarystycznego, którego czujnik ustawiamy w pobliżu kokonu. Całość przykrywamy pokrywą, z dużą ilością otworów wentylacyjnych. Dobrze by pokrywa była ustawiona pod niewielkim kątem do inkubatora, dzięki temu krople wody nie będą skapywać na jaja. Stosowanie grzałki i termostatu jest oczywiście zbędne jeśli chcemy w jakiś inny sposób ogrzewać powietrze. Mi, taka metoda wydaje się najpraktyczniejsza.
Do większego pojemniczka wypełnionego kilkucentymetrową warstwą namoczonego torfu lub wermikulitu wstawiamy mniejszy, wyścielony ręcznikami papierowymi, na których kładziemy kokon. Duży pojemnik przykrywamy pokrywą z otworami wentylacyjnymi
Temperatura inkubacji powinna wynosić 26ºC.
Kokony można obracać (tak jak robiłaby to samica), lub też nie (tak jak w przypadku kokonów wbudowanych w gniazdo). Osobiście nie zauważyłem by miało to jakiś wpływ na skuteczność inkubacji.
Samica wraz z kokonem:
Wylęg młodych:
Po około 3 tygodniach od złożenia kokonu przez samicę, o ile poddaliśmy go sztucznej inkubacji, musimy podjąć się otwarcia go. Do tego celu używamy malutkich nożyczek, i staramy się nie uszkodzić jaj lub nimf w pierwszym stadium rozwoju. Po dwóch tygodniach nimfy zrzucają wylinki i przekształcają się w drugie stadium larwalne. Wtedy należy przesypać je do większego pojemniczka, na dnie którego będzie się znajdował lekko wilgotny ręcznik papierowy. Po 3 - 4 tygodniach powinny przekształcić się w pająki po pierwszej wylince. Od tej chwili będą w stanie samodzielnie się odżywiać, więc należy rozdzielić je do osobnych pojemniczków po kliszy, aby nie doszło do zjawiska kanibalizmu.
W tej chwili pozostaje mi jedynie pogratulować uzyskania przychówku i życzyć powodzenia w dalszej hodowli! I w razie niepowodzeń w rozmnażaniu, nie należy się zrażać i załamywać rąk, tylko starać wyciągać konkretne wnioski. Trzeba pamiętać o tym, że przy rozmnażaniu ptaszników, poza własnymi umiejętnościami i doświadczeniem, trzeba też liczyć spory łut szczęścia. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
MyCh@
Moderator
Dołączył: 20 Lut 2010
Posty: 137 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pekin Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany:
Nie 9:27, 07 Mar 2010 |
|
Choć samice niektórych gatunków pająków mają zwyczaj zjadać swojego partnera, kanibalizm nie jest ich ulubionym zajęciem - informuje pismo "Oecologia".
Wydawało się, że są inne niż głód powody, by zjadać partnera po akcie seksualnym. Sugerowano, że może chodzić o eliminację konkurentów albo też przykrą pomyłkę. Jedna z teorii zakładała, że kanibalizm ma związek z idealnym pokrywaniem zapotrzebowania na składniki pokarmowe - ciało osobnika tego samego gatunku ma taki sam skład - zawiera dokładnie to, czego potrzeba.
Naukowcy z uniwersytetu w Miami przeprowadzili badania na pająku z gatunku Hogna helluo, pospolitym na rolniczych terenach środkowego zachodu USA. Żyjące do dwóch lat pająki nie tworzą sieci, ale czekają w ukryciu na nieostrożne ofiary. Okazało się, że porównaniu z innymi rodzajami zdobyczy, samce są mało wartościowe jako pokarm, toteż samica pożywia się nimi tylko gdy jest naprawdę głodna.
O ile samica zjada 72 procent biomasy zwykłego świerszcza, to w przypadku samca jest to tylko 51 procent. W dodatku z tłustego świerszcza można wyssać więcej tłuszczu niż z chuderlawego pająka (ciało świerszcza zawiera 20 procent tłuszczu, podczas gdy pająka- 5 procent). Dieta złożona z samców nie dałaby samicy dosyć substancji odżywczych, by mogła złożyć jaja. Obserwowano, że samica, która wzgardziła zjedzeniem partnera w chwilę później żarłocznie rzucała się na świerszcza.
Dla pająka nie każdy posiłek wart jest wysiłku - trzeba wydatkować energię, zaryzykować uraz, poświęcić nić do krępowania ofiary i enzymy do jej trawienia. Dlatego lepiej wstrzymać się z jedzeniem byle czego - chyba, że alternatywą jest śmierć głodowa. Może to tłumaczyć, dlaczego zjadanie partnera jest stosunkowo rzadkie nawet wśród nielicznych gatunków, które to robią.
źródło: [link widoczny dla zalogowanych] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|